Nagrano w łódzkim Domu Medyka w 1984 r.
Wspomina ówczesny gitarzysta zespołu Jacek Sikora...
Rok 1984, Orwell'owska fikcja staje się faktem. Żyjemy w świecie trudnym do zaakceptowania. Inwigilacja, warianty siłowe, wsadzanie do paki ludzi pragnących wolności, itp. I właśnie wtedy nadszedł ROCK 1984, grałem na gitarze w kapeli Phantom, z dzisiejszej perspektywy patrząc raczej nowofalowym niż punkowym. To był dość krótki epizod w całym moim heavy rockowym świecie, Jacek grał Nową Falę, no szok ogólny, szok. Moja przygoda z Phantom'em trwała 14-15 miesięcy. Ale były to fajne miesiące, choć moje serce cały czas było przy Deep Purple, Black Sabbath itd. itp. Ale byłem w tej kapeli całym swoim jestestwem, angażowałem się we wszystko co było z nim związane. Graliśmy wtedy próby w Domu Medyka na Roosevelta. Salę chyba załatwiła moja Matka, oczywiście lekarz. Ale czuliśmy również wsparcie kierownictwa DM. Pani Dyrektor cieszyła się, że tam jesteśmy. W pewnym momencie, zaprosiła mnie do gabinetu i zapytała czy nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby w dni zupełnie nam nie przeszkadzające popróbował tam zespół zawodowych muzyków, którzy z repertuarem rozrywkowym pływali na promie relacji Gdańsk – Helsinki. Zgodziliśmy się oczywiście i już wkrótce okazało się jak bardzo trafiona została ta nasza decyzja. Panowie okazali się przesympatycznymi dżentelmenami. Już w momencie, kiedy przywieźli swój sprzęt do sali wiedzieliśmy, że coś wisi w powietrzu. Pogadaliśmy, poznaliśmy się trochę lepiej i po jakimś czasie Tadziu (Tadeusz Urbański przyp.aut.) powiedział coś co sprawiło, że szczęki opadły nam tak, że już niżej się nie da : „jeśli chcecie pograć na naszym sprzęcie to bardzo proszę, nie ma sprawy”. To był szok, trochę nawet baliśmy się tego używać, no bo przecież, jakby się coś zepsuło, to... Pewnie też z jakiejś (moim zdaniem dość uzasadnionej) obawy o drogi sprzęt z najwyższej półki, Tadzik wpadł do nas na próbę. Niby to czegoś zapomniał, coś tam chciał sprawdzić, ale tak na serio chciał pewnie zobaczyć czy nasza działalność nie jest szkodliwa dla ich cennego sprzętu. Ale...został na dłużej, bo...nie uwierzycie, spodobało mu się co gramy. I tak od słowa do słowa doszliśmy do momentu, kiedy facet zaproponował nam, że nagra nas na próbie, „w sumie przyda wam się jakieś demo”, powiedział. I faktem było, takiego czegoś nie mieliśmy a na pewno by się przydało. No i teraz gwóźdź programu, „omikrofonowaliśmy” bębny Stevena (a raczej Tadka, bo na nich grał), pod jeden z głośników mojego zestawu Laney'a poszedł jeden mikrofon, Jarek chyba grał prosto na mikser, ale jest też możliwe, że Tadeusz nagrał go tak jak i mnie, z mikrofonu ustawionego przy „piecu” basowym. Wokal Bogusia na pewno szedł prosto przez mikser do rejestratora. I tak to było, zaczęliśmy grać (jak się później dowiedziałem była to metoda „na setkę”) i tak z drobnymi przerwami (repertuar mieliśmy w małym palcu), bez żadnych większych wpadek nagraliśmy dwanaście albo trzynaście utworów. Nie mieliśmy nawet pojęcia, że sprzęt, który mieliśmy do dyspozycji należał wtedy do rzadkości w naszym pięknym socjalistycznym kraju. I wyszło to naprawdę nieźle, trwało cały dzień i po dziś dzień sporo jest osób, które sądzą, że to jest „studio”, takie odrobinę gorsze, ale „studio”. No, zresztą....oceńcie sami.
1. 00:00 Samochody
2. 04:22 Telewizja
3. 09:14 Nie patrz na mnie tak
4. 14:02 Greta Garbo
5. 18:23 Ich bin unwirklich
6. 23:46 Grzybobranie
Boguś "Idol" Michalonek - vocal
Jacek Sikora - gitara
Jarosław Doruch - bass
Dariusz "Steve" Wdowiak - perkusja
Dziękuję za udostępnienie nagrania i zdjęć:) Jacek Sikora
Dziękuję za udostępnienie zdjęć :) Robert"Saper"Laska
Dariusz"Steve"Wdowiak
Franek
Информация по комментариям в разработке