Podczas wyprawy na Szrenicę, pięknego październikowego dnia, urzekło nas, po raz kolejny, piękno i czar gór w wyjątkowej wczesnojesiennej szacie. Zachwytom i cichym westchnieniom nie było końca, a radość spotęgowały niespodziewane spotkania.
Primo, po pierwsze (jak mawia MrRys7ard) nad potoczkiem ukazał się nam krępy osobnik z zadartym ogonkiem. To chodził, to skakał po kamieniach, to znów uciekał pluszcz (bo o tym ptaku myślał mój mąż), ale był to jednak rudzik (jak podpowiada w komentarzach Ewa Tracz), a moja kamerka, biegnąc za nim w tę i we w tę, nabierała coraz to większych drżeń i oczopląsu oka jednego;-) Proszę zatem wybaczyć jakość nagrania na 0:12 - 0:22.
Primo, po drugie, mówiąc językiem Rysia, spod nóg moich wypełzła znienacka młoda żmija zygzakowata. Nie tak dawno, w maju, napotkaliśmy dorosłą żmiję w Polańczyku. Ta młoda zwinna gadzinka, z charakterystyczną "wstęgą kainową", zaprowadziła nas w cudny zakątek, gdzie czekała kolejna niespodzianka. Zatem, primo, po trzecie, rzecz jasna po Rysiowemu, w gąszczu rozmaitości, oczom naszym ukazały się krzaczki obsypane jagodami...
Cóż za uczta! Jesienią! W październiku! Jesienno - letnie dary natury dla wszystkich zmysłów!:))
Palce nasze przebierały między listkami, w istnym wyścigu, za czarnymi kulkami,
a łapczywość w łykaniu skończyła się czkawką jagodową. Cudna to czkawka:)))
Dzięki tym sympatycznym spotkaniom, ostatnia niespodzianka, primo, po czwarte, mówiąc za Rysiem oczywiście, niezbyt przyjemna po siedmiogodzinnej wędrówce, przyjęta została z pokorą...
To nic, że namieszaliśmy szlaki w drodze powrotnej i do miejsca zakwaterowania dotarliśmy już nocą, idąc po omacku nieznanymi ścieżynkami. To nic, że bolało już całe ciało, nawet rzęsy, włosy i paznokcie... To, co przeżyliśmy i zobaczyliśmy, zostało zapisane, tylko radosnymi literami, w zakładkach pamięci, na dobre:))
Życzę miłego odbioru i serdecznie pozdrawiam, a wspaniałym muzykom Domu o Zielonych Progach dziękuję za wszystko, co kocham, nie tylko w górach:))
─► / domozielonychprogach
Nagrania filmowe i montaż (Karkonosze, X 2015) - Anna W.
MIŁOŚĆ Z GÓR
sł. Tomasz Borkowski
muz. Wojciech Szymański
Mówią, że góra się z górą nie zejdzie
Nawet gdy zima zasypie przełęcze
A my byśmy w górach zeszli się wszędzie
Tak nas miłość przyciąga szaleńczo
W drodze nie będą nam przeszkodą
Uskoki losu ukryte pod śniegiem
Wicher się między nas nie wedrze chłodem
Zawieje nas nie oddalą od siebie
Nad szczyt, nade wszystko miłość się wzbija
Wspina się ponad ziemskie poziomy
Nad górnolotne słowa, nad wyraz
Miłość z gór jak góry ogromna
Mówią, że wiara góry przenosi
A nas miłość niesie ponad doliną
Nie musimy zimy o nic prosić
Choćby i bez szlaku przejdziemy nad zimą
Nie zdoła nas lęk po drodze zmrozić
Przez zaspy prostą przebijemy ścieżkę
Prześlizgniemy się gładko po niepewnym lodzie
Jak lawina całą ogarniemy przestrzeń
Nad szczyt, nade wszystko miłość się wzbija...
Информация по комментариям в разработке