Zapraszam na spacer po hotelu, gdzie będziecie mogli zobaczyć hotel z każdej możliwej strony.
Hotel znajduje się w centrum Hurghady zaraz przy głównej ulicy, niedaleko Mariny. Lokalizacyjnie jak dla mnie, jest w idealnym miejscu. Wychodząc z hotelu od razu masz wszystko, co turysta mógłby sobie zapragnąc. Są knajpy, w tym GAD i Mobby Dick, są sklepy, apteki, operatorzy komórkowi, parę minut spacerkiem Meczet, Marina. Jest gdzie chodzić, zrobić zakupy, jest gdzie zjeść.
W samym hotelu nie słychać tego "ulicznego gwaru".
Sam teren hotelu również mi się podobał. Duża przestrzeń, zielono, czysto. Jest to pierwszy hotel w Egipcie, w którym widziałam Dudki, takie ptaki :) Było ich kilka sztuk i codziennie można je było znaleźć w tym samym miejscu.
Cześć pokoi, głwónie bungalowy była po remoncie. Niektóre z tych pokoi miały kabiny prysznicowe, w innych były jeszcze zasłonki prysznicowe. Mam nadzieję, że kiedyś je zmnienią, bo nie wyglądały one zachęcająco. Poza tymi zasłonkami nie mogłam narzekać na nasz pokój i na sprzątającego tam Pana. Było czysto, lodówka działała, klimatyzacja mroziła. Sprzatający codziennie dostarczał nam do pokoju wodę i nadmiar ręczników, bo poprosiliśmy o więcej, żeby mieć na podłogę w łazience.
Była suszarka do włosów i telewizor ale nie sprawdzaliśmy czy działają ponieważ nie używay takich rzeczy na wakacjach.
Duża część pokoi, głównie na piętrze były w remoncie.
Na plaży bardzo podobały mi się parasole. Były duże, słomiane i na prawdę dawały cień. Leżaki były całe, materace nie były potargane. Do tego pufy na plaży, z których można było korzystać, rewelacyjna sprawa !
Obsługa hotelowa, z którą my mieliśmy do czynienia była fajne i wesoła.
I chyba to tyle jeśli chodzi o plusy tego hotelu.
Największym minusem tego hotelu to restauracja i jedzenie. Było brudno. Obsługa albo nie nadążała sprzatać albo miała to zwyczajnie gdzieś. Jedzenie nie było donoszone. Jak kuweta robiła się pusta, to stała pusta czasami pół godziny, czasami dłużej. Przeważnie, gdy coś się kończyło w kuwecie to po pewnym czasie donoszono w to miejsce coś innego, albo i nic nie przynoszono. Jak ktoś miał ochotę na ciasta to trzeba było iść od razu na początku kolacji, bo potem już było tak wszszystko zmieszane i "popaćkane", że odechciewało się jeść na sam widok. Pieczywo raz było pyszne, świeżutkie, innym razem twarde, jakby sprzed paru dni. Chodząc na posiłki w tym hotelu nigdy nie było wiadomo na co się trafi i jak zakończy się ten posiłek.
My szybko zrezygnowaliśmy z posiłków w hotelu i obiady jedliśmy na łodzi, a na kolację wychodziliśmy na miasto testując codziennie inną restaurację. Tylko my jadąc do tego hotelu byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że w tym hotelu jest beznadziejne jedzenie, a sam hotel traktowaliśmy jako bazę wypadową i jako taka baza sprawdził się idealnie.
Jak ktoś ma więcej pytań, to piszcie w komentarzach.
Информация по комментариям в разработке