04 Jan Wołek - Piosenka dla Danki (I część tryptyku) (z tekstem)

Описание к видео 04 Jan Wołek - Piosenka dla Danki (I część tryptyku) (z tekstem)

Utwór "Piosenka dla Danki (I część tryptyku)" pochodzi z albumu "Trzeciorzęd" wydanego przez wytwórnię Dalmafon – DAL CD 0691290692 w 2004 roku.
Jest to zbiór autorskiej twórczości Jana Wołka.
Jan Wołek (ur. 20 czerwca 1954 w Warszawie – polski malarz, poeta, pisarz, pieśniarz i karykaturzysta.
Laureat nagród kilkunastu festiwali, w tym dwukrotny zwycięzca Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie; wielokrotny uczestnik i laureat Festiwalu Artystycznego Młodzieży Akademickiej FAMA, autor kilku książek.

Tekst:
A ja ci opowiem bajkę o tym domu
i o tych obrazach nienamalowanych,
cośmy je wieszali w myślach po kryjomu
tak na niby, bo przecież jeszcze nie ma ściany.

I o stropie z belek, skórach na podłodze.
i struganych w windzie kolorowych świętych.
O różowej łazience i o ciepłej wodzie.
I oknie przed wzrokiem bluszczami zamkniętym.

A na razie róbmy tę partyzantkę małą.
Czekajmy na posiłki trzymając się za ręce.
Niech przechodnie myślą, że tak nam się chciało,
że nam nie potrzeba ani szczypty więcej.

Czekajmy wpatrzeni w siebie aż do bólu.
Bezsilni jak szczenięta, cisi jak niemowy.
Jak dwoje smutnych kloszardowych królów
co to im przedwcześnie posiwiały głowy.

Będziemy tańczyli nasze śmieszne tańce,
śpiewali te piosenki, co nam tylko znane.
Będziemy do siebie odmawiać różańce,
przykryci nagą skórą zasypiać nad ranem.

Będziemy składali jakieś smutne wiersze.
Z ziół pachnących robili bardzo dziwne wróżby.
Choć na razie wiemy, że to nie czas jeszcze.
Na razie dom nasz między bajki włóżmy.

A na razie róbmy tę partyzantkę małą.
Czekajmy na posiłki trzymając się za ręce.
Niech przechodnie myślą, że tak nam się chciało,
że nam nie potrzeba ani szczypty więcej.

Czekajmy wpatrzeni w siebie aż do bólu.
Bezsilni jak szczenięta, cisi jak niemowy.
Jak dwoje smutnych kloszardowych królów
co to im przedwcześnie posiwiały głowy.

A na razie się śmiejmy - sztucznie i radośnie,
wierząc, że się spełnią te mrzonki niedzielne,
gdy na przejściach dla pieszych perz chyłkiem wyrośnie,
a oczy nam jak innym pokryją się bielmem.

A na razie róbmy tę partyzantkę małą.
Czekajmy na posiłki trzymając się za ręce.
Niech przechodnie myślą, że tak nam się chciało,
że nam nie potrzeba ani szczypty więcej.

Czekajmy wpatrzeni w siebie aż do bólu.
Bezsilni jak szczenięta, cisi jak niemowy.
Jak dwoje smutnych kloszardowych królów
co to im przedwcześnie posiwiały głowy.

Комментарии

Информация по комментариям в разработке