RZEKA SZELMENTKA (SELMENTA) SPŁYW PACKRAFTEM POLSKA LITWA

Описание к видео RZEKA SZELMENTKA (SELMENTA) SPŁYW PACKRAFTEM POLSKA LITWA

Rzeka Szelmentka wylądowała w moim notatniku sześć lat temu wstecz po tym, jak obejrzałem film na YouTube ze spływu tą rzeką kajakarzy z Litwy. Z racji tego, że w tamtym czasie byłem posiadaczem kajaka pneumatycznego słusznych rozmiarów, czy też kajaka sztywnego o długości pięciu metrów na długi czas porzuciłem pomysł spływu Szelmentką. Sytuacja zmieniła się po tym, jak dwa lata temu stałem się posiadaczem packrafta. Rok temu jeszcze nie pyknęło, ale w tym roku szkoda było nie wykorzystać sprzyjającego poziomu wody w rzece. Spływ rzeką Szelmentką rozpocząłem w miejscowości Becejły, a kończyłem na Litwie przy trasie 2615. Dzień pierwszy spływu rozpocząłem późno przy mocno pochmurnej pogodzie wbrew temu, co zapowiadały prognozy. Dzień drugi tym razem bez niespodzianek to potwierdzenie ładnej słonecznej pogody. Temperatura jak na marzec przyzwoita, czyli początek spływu w temperaturze 0 stopni. Do spłynięcia raptem sześć kilometrów, czyli kontynuacja spływu dokładnie od miejsca, gdzie skończyłem dzień wcześniej. Wiele sobie obiecuję po tym odcinku i czas pokaże, że się nie zawiodę. Po paru minutach płynięcia docieram do miejsca, gdzie rzeka płynie jarem. Przygotowując się do spływu korzystałem z jedynego dostępnego źródła, czyli niezawodnego Okienka Wuja. Jak zwykle pełna profeska. Najważniejszą informacją jaką, wyciągnąłem z opisu było info, aby wpływając do jaru zatrzymać się i obejrzeć wejście do przełomu, oraz że prędkość spływu na tym odcinku spada do 1 km/h ze względu na słabą widoczność liczne zakręty i konieczność wychodzenia z kajaka, aby zobaczyć, co kryje się za kolejnym zakrętem. Zamiast skorzystać z tej wiedzy i zrobić z niej użytek wpływam w przełom, licząc, że mam jeszcze czas na rekonesans. Tymczasem nurt przyśpiesza wyskakuję za zakrętu, a przede mną parę metrów jest zwałka. Zwałka jak zwałka, gdybym płynął krótkim plastikiem na spokojnie do zrobienia lewą stroną. Z ust wyrywa mi się kurtka...czytaj przecinek. Zatrzymuję się na lekkim zatorze i na spokojnie obnoszę zwałkę. Jestem na siebie zły, bo pierwsza rzecz, płynąc solo bez asekuracji obiecałem sobie, że sprawdzę każdy odcinek jaru, który spłynę. Drugi temat to nie po to przejechałem 300 km w jedną stronę, żeby w bezsensowny sposób przebić packrafta i zakończyć spływ, zwłaszcza że wokoło dużo jest drzewostanu iglastego, który jest dużo bardziej niebezpieczny dla pneumatyka niż drzewa liściaste. Pływam od ponad dziesięciu lat pneumatykami i jeszcze nigdy podczas spływu nie przebiłem gumy. Od tego miejsca zgodnie z tym, co sobie założyłem przed samym spływem najpierw idę zbadać dany odcinek, który mam do spłynięcia, a następnie w zależności od tego, co proponuje rzeka spływam lub obnoszę. W ten sposób pokonuję dwa lub trzy kilometry. Trudno mi jednoznacznie określić prawidłowy kilometraż, bo nie odpalałem zegarka biegowego właśnie ze względu na krążenie w jedną i drugą stronę. Rzeka na tym odcinku obfituje w bystrza, progi, wije się w licznych zakrętach, nabierając gwałtownego spadku. Spadek na tym odcinku rzeki to 10 metrów i więcej na kilometr. Przy okazji sprawdzania danego odcinka rzeki nierzadko wdrapuję się na liczne wzniesieni i chłonę widoki. Mógłbym, bo rzeka stwarza takie możliwości robić to praktycznie z lustra wody. Z drugiej strony moim założeniem jest nie tylko spłynięcie samej rzeki, ale również wsłuchanie się w nieustający szum rzeki i poobcowanie z przyrodą. To był specyficzny dla mnie spływ, bo nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się pieszo przejść wzdłuż rzeki na raty odcinka 2-3 km, a następnie spływania go. Po spłynięciu przełomu i wpłynięciu na Litwę rzeka uspokaja się i robi się dość zwałkowa. Spływ kończę na Litwie przy trasie 2615. Nie płynę dalej do ujścia Szelementki w Szeszupie (Sesupe), ponieważ rok wcześniej miałem okazję widzieć Sesupe dokładnie na tym odcinku. Sesupa w tym miejscu wygląda jak kanał. Pakuję się i ruszam w drogę powrotną. Do granicy mam 1 km, a do auta łącznie 12 km. Łącznie z tego dystansu przechodzę 4 km. Łapię na tym odcinku, aż trzykrotnie stopa. Raz zatrzymują się nawet państwo z Litwy i, pomimo że żadna ze stron nie rozumie co mówi druga strona zabierają mnie ze sobą. Dzień wcześniej kończąc spływ i zbierając się do powrotu do auta mam dużo szczęścia. Nie zdążyłem jeszcze opuścić mostu, na którym kończyłem spływ, a zatrzymali się państwo i podrzucili mnie do auta 7 km. Wszystkim serdecznie z tego miejsca bardzo dziękuję.

Szelmentka momentami jest wymagającą rzeką (w zależności od przepływu) co czasami skutkowało wyrwanym z ust przecinkiem. Mimo wszystko postanowiłem część tych przecinków na filmie zostawić jako naturalny element emocji, które towarzyszyły mi podczas tego spływu.
Rzeka dla tych, co mają opanowany balans bioderkami:-)

Комментарии

Информация по комментариям в разработке