Bohaterem spotkania w cyklu “Moje Ateneum” będzie Artur Barciś. Porozmawiamy o najważniejszych zawodowych spotkaniach, Ateneum wczoraj i dziś, cienkiej granicy między komedią i tragedię, a także o blaskach i cieniach popularności, bo przecież Barciś to także “Ranczo” i “Miodowe lata”. Gospodarzem cyklu jest Jacek Wakar.
Na scenie zadebiutował w roku 1979, a sześć lat później dołączył do zespołu Teatru Ateneum. Uczył się od najlepszych, miał wspaniałe partnerki i partnerów, a dziś sam należy do niekwestionowanych legend teatru na Powiślu. Zagrał tu kilkadziesiąt znakomitych ról, udowadniając, że doskonale czuje się, żonglując konwencjami, żeniąc komedię z tragedią, lirykę z dramatem, delikatność z ostrością.
Publiczność pokochała go w wielu przedstawieniach, wśród których szczególne miejsce zajmuje grane przez wiele sezonów “Burzliwe życie Lejzorka” w inscenizacji Macieja Wojtyszki. Zagrał w nim tytułowego bohatera – everymana, który dziwi się światu i dzięki swej życiowej mądrości (i prostocie) zawsze spada na cztery łapy.
Publiczność Barcisia kocha, a on nie zwalnia tempa. Nie tak dawno zaskoczył nagradzaną rolą Posła w “Transatlantyku” Gombrowicza, zawierając w niej ekstrakt z dobrze nam znanych i ciągle aktywnych polityków. Jako artysta obdarzony wyjątkowym słuchem nie tylko świetnie śpiewa, ale i reżyseruje muzyczne spektakle. Przekonała się o tym publiczność Ateneum na przykład podczas “3XPiaf”, w którym pokazał trzy twarze wielkiej francuskiej pieśniarki.
O tym, że zostanie aktorem, wiedział już od małego – bodaj był zerówce. Wraz z klasą pojechał do Teatru Mickiewicza w Częstochowie, grali bajkę, a on poczuł, że znalazł się w innym świecie i nie chce go opuszczać. W szkole też była scena – gdy na nią wchodził, zapominał o całym świecie. Smakował to, co każdy aktor lubi szczególnie – poczucie władzy, panowania nad złożoną z kolegów publicznością, wywoływania u nich śmiechu, a czasem zadumy. Dlatego wiedział, że pójdzie do szkoły teatralnej i będzie próbował aż do skutku. Nie musiał, do Łodzi dostał się za pierwszym razem, choć nie wszyscy egzaminatorzy byli jednomyślni. Przeciw był Jan Machulski, który po latach uznał to za swoją największą pomyłkę w życiu pedagoga.
Artur Barciś dowodzi zatem, że w tym zawodzie liczą się i talent, i pracowitość, i determinacja. Nie zawsze w życiu i w zawodzie wszystko szło mu jak z płatka, a jednak dążył do celu, nigdy z niego nie rezygnując. Uważa bowiem, że każdy jest kowalem własnego losu. A przypadek? Może pomóc skierować sprawy na właściwe tory. Gdyby Krzysztof Kieślowski nie spóźnił się na pociąg i poczekalni warszawskiego Dworca Centralnego nie obejrzał odcinka serialu “Odlot”, w którym grał młody Barciś, zapewne nie zobaczyłby w nim “swojego” aktora, nie obsadziłby go w “Bez końca”, a potem – jako jedynego – we wszystkich odcinkach “Dekalogu”. O to, kim jest grana przez niego milcząca postać, do dziś spierają się widzowie i badacze filmu na całym świecie.
Информация по комментариям в разработке