Lecę do Meksyku, aby na własne oczy zobaczyć, jak Meksykanie obchodzą Święto Zmarłych , które my w Europie znamy też jako Wszystkich Świętych lub Zaduszki.
Meksykański Dzień Zmarłych, czyli Día de los Muertos, to jednak zupełnie inne wydarzenie niż to, co widzimy na europejskich cmentarzach – zamiast żałoby i ciszy, są tu kolory, muzyka i radosne festiwale! Co więcej, Meksykanie świętują nie tylko 1 listopada, ale już od końca października. Przed nami więc kilka dni wyjątkowych obchodów, pełnych radości i wspólnego świętowania, gdzie życie i śmierć splatają się w jedną całość.
Día de los Muertos to coś więcej niż tylko święto – to żywy dowód na niezwykle bogatą meksykańską kulturę, która łączy wierzenia chrześcijańskie z tradycjami rdzennych mieszkańców tych ziem, głównie Azteków. A wszystko to zaczyna się już w hotelu, gdzie wita mnie kolorowy ołtarz z fotografiami zmarłych, ich ulubionymi potrawami i pamiątkami, jak również charakterystycznymi aksamitkami, które w tych dniach dominują w Meksyku. Te niezwykłe ołtarze, zwane ofrendas, są symbolem hołdu składanym zmarłym w sposób pełen ciepła i szacunku, a nie w atmosferze smutku.
W Europie Święto Zmarłych to raczej czas zadumy i refleksji na cmentarzach, gdzie wspominamy naszych bliskich, zapalając znicze i składając wieńce. Meksykanie natomiast, choć również chrześcijanie, podchodzą do tego zupełnie inaczej. Día de los Muertos to czas zabawy i radosnych parad z malowanymi twarzami, maskami, figurami szkieletów i kolorowymi strojami. Co ciekawe, Meksykanie traktują ten dzień jako święto rodzinne, podczas którego zmarli niejako powracają na ziemię, aby spotkać się z żywymi – stąd też festiwale, muzyka i wspólne biesiadowanie.
Dlaczego jednak Meksykanie obchodzą to święto tak radośnie, mimo że, podobnie jak my, są chrześcijanami? Odpowiedź leży w ich historii. Aztekowie, przodkowie dzisiejszych mieszkańców Meksyku, wierzyli, że śmierć jest początkiem nowej drogi, a zmarli trafiają do różnych królestw zaświatów w zależności od okoliczności ich śmierci. Na przykład wojownicy i kobiety zmarłe podczas porodu trafiali do raju boga deszczu, gdzie mieli cieszyć się wiecznym szczęściem. Dla Azteków śmierć była więc nieodłącznym elementem cyklu życia i odrodzenia, co jest bardzo wyraźnie widoczne w dzisiejszym meksykańskim podejściu do Dnia Zmarłych.
Porównując to z naszymi europejskimi tradycjami, można zauważyć pewne podobieństwa, jak choćby święcenie pisanki czy topienie Marzanny, które są pogańskimi zwyczajami, ale z czasem zostały zaakceptowane przez Kościół. Podobnie stało się w Meksyku, gdzie chrześcijaństwo musiało dostosować się do lokalnych wierzeń i tradycji. Día de los Muertos, choć teoretycznie związane z katolicką tradycją, wciąż nosi w sobie wiele z rytuałów Azteków. To właśnie ten mariaż dawnych wierzeń z katolicyzmem sprawia, że Meksykanie obchodzą Święto Zmarłych/Wszystkich Świętych czy Zaduszki w sposób tak wyjątkowy.
Na ulicach Mexico City już od rana trwa ożywiony ruch. Przygotowania do parady trwają w najlepsze, a figury szkieletów czekają na swoje ostateczne wykończenie. Warto wspomnieć, że Dzień Zmarłych nie jest tożsamy z Halloween, chociaż wizerunki czaszek i maski mogą na to wskazywać. To święto o dużo głębszym znaczeniu, zakorzenione w tradycji i wierzeniach sięgających czasów przedhiszpańskich. Gdy widzę całe rodziny bawiące się wśród dekoracji przedstawiających śmierć, przypomina mi się nasz polski zwyczaj malowania pisanek – podobnie jak Aztekowie, my także łączyliśmy pogańskie tradycje z chrześcijańską symboliką.
Czy Meksykanie obchodzą Dzień Zmarłych w taki sposób, bo ich religia jest inna? Absolutnie nie – są głęboko wierzącymi chrześcijanami, a wielu z nich to gorliwi katolicy, którzy regularnie uczestniczą w nabożeństwach. To pokazuje, jak bardzo kulturowe dziedzictwo może wpływać na sposób obchodzenia nawet tych samych świąt religijnych. Warto więc zastanowić się, czy nasze europejskie zwyczaje związane z Wszystkimi Świętymi nie mogłyby czerpać inspiracji z meksykańskiego Dnia Zmarłych, który jest świętem pełnym życia, miłości i wdzięczności za przodków.
W kolejnych dniach będę starał się jeszcze lepiej zrozumieć, jak Meksykanie podchodzą do tego święta i co możemy z tego wynieść. Zapraszam Was więc do śledzenia mojej podróży i do odkrycia, jak Meksykanie widzą życie i śmierć – jako dwie nierozłączne strony tej samej monety."
Информация по комментариям в разработке