Zaczerlany - Bądź sobą [HOSO rap]

Описание к видео Zaczerlany - Bądź sobą [HOSO rap]

HOSO = Hymn Okrutnych Szkolniaków Okuratnych (#pdk)

[instrumental intro]

[verse]
Bądź sobą, wolną osobą,
Nie gadaj dupom, tylko własną głową.
Zachowaj godność,
Promieni słonecznych łagodność,
Nie daj się stłamsić przez własną wygodność.
Jasny przekaz myśli może się ziścić,
Gdyby tu przeczyścić, pełno rur nienawiści.
Baby się nie czyści? Kto wymyśla te bzdury?
Kto o tym decyduje? Wszystko się czyści,
Chyba mózg twój nie pracuje.

[verse]
Mówisz - daj mi spokój!
Te twoje myśli, to niepokój.
Lepiej stanę gdzieś tam z boku,
Byle nie w rozkroku,
Do wydarzeń, byle zdarzeń,
Gdzieś głęboko w mroku.
Pokój! O właśnie pokój!
Jak co roku, w nowym roku,
Życzeń dobrych jak kieszenie pełne,
Pustych serpentyn i konfetti,
Więcej piachu na pustyni w Serengeti,
Tak jak z paczki spaghetti,
W ręku proste, w garnku miękkie,
Gdyby twarde, byłyby na pewno ciężkostrawne.
Pełna trwoga to do Boga,
Gdy sam czujesz, gdy smak życia,
To jak woda po pierogach.

[verse]
Myśli proste, zabezpieczyć je lakierem,
Bądź pokostem, byle robak w nich nie drążył,
Jakichś krętych korytarzy nie prowadził na manowce,
Łuk, jak w halogenie, światła wciąż się jarzył, proste.

[verse]
Przesiewam go przez palce, tyle życzeń, tyle mniemań,
Oczekiwań, powątpiewań, tyle doświadczeń w tej walce.
Więc patrzę, widzę, to co każdy,
Widzę, że jesteś, więc tym ciesz się,
Nawet, jeśli machasz w bucie jednym palcem.

[verse]
Pokoje? Moje własne niepokoje,
Jak nie czuję, to się boję,
Wtedy tracę zmysły, czy mój umysł skisły,
Otępiały na potrzeby ludzkie,
Na nieludzkie czasy, tak jak kwaśne ananasy,
Różnych ludzi różnej klasy, od których trzeba robić sobie wczasy, same assy.
(Po angielsku: dupy gołe chcą zasrywać me pokoje.)

[verse]
Nadal stoję, tam gdzie stałem, stoję,
Mimo że zamiast głów pełne ogórków mają słoje.
Patrzę, widzę, to nie wstyd patrzeć,
Więc się nie wstydzę, czy szydzę? Trochę szydzę,
Kto się śmieje, ten gra ze mną w jednej lidze.
[verse]
Ale bez przesady, dla każdego mam rady,
Proste jak cień szpady,
Co tnie jak Zorro w filmach, płaszcza i zdrady.
Każdy ma jakies wady, ale takie wady,
To jak w Doom-ie misje, na których ci się przyśnie.
Łeb nie od parady, to nie kwestia braku wprawy,
Kwestia przekonań, brak zahamowań,
Istota wychowań, własnej pedagogiki, ale nie wstydu.
Nie musisz palić zaraz własnej głowy Rzymu,
Byłeś, nie był przymuł,
Do bliskich mówił, przytul.

[verse]
Byle było ci to dane,
To co głęboko w głowie, gdzieś skitrane.
Niech palą się styki, nie brakuje techniki,
Łeb nie od parady. Własna wiarygodność, godność,
Nieukryte wady, szczery, mam na to papiery,
Zgłaszam na policję,
(POLICJA!!!)
nielegalny przekaz morderca,
Sześćdziesiona mego serca,
Opon mózgowych wulkanizator,
Mój wewnętrzny prokurator mówi do mnie "tato".

[verse]
Nie zamykaj własnej głowy na nowe pomysły,
Niech ci się to przyśni,
Niech kiełkuje gdzieś powoli jak pestka wiśni,
Da ci przestrzeń bez nienawiści,
A każdy chuj złamany będzie olany,
Jak punkowe na Woodstocku glany,
Dziesiątym piwem z pęcherza wylanym.
AMEN!
[instrumental]
[song end]

Комментарии

Информация по комментариям в разработке