CZ - II ... Podhalańscy górale zawsze byli i są u siebie - Rudolf Klimek , Marian Styrczula-Maśniak

Описание к видео CZ - II ... Podhalańscy górale zawsze byli i są u siebie - Rudolf Klimek , Marian Styrczula-Maśniak

Z głęboką zadumą trzymam w ręku przeczytane Wspomnienia Mariana Styrczuli-Maśniaka, przedstawiające rodowód jego muzycznej i artystycznej twórczości oraz zawodowej działalności. Tę zadumę przede wszystkim wyzwala fakt, że Autor przenosi czytelnika do podhalańskich czasów zaprzeszłych i przeszłych, które już bezpowrotnie odeszły. Ta praca mocno to uświadamia i jako żywe staje się nasze góralskie porzekadło mówiące: „Idom casy za casami”. Ten odchodzący, naski góralski świat, coraz bardziej patyną lat pokrywany, Marian Styrczula-Maśniak ukazuje z prawdziwą miłością człowieka głęboko wrośniętego korzeniami w Tatrzańską Skalnicę. Tych korzeni ma On nie tylko świadomość i wiedzę, ale także w pełni rozumie szlachectwo z nich płynące. I trudno by było inaczej, skoro początkami sięgają one XVI stulecia. Sięgają epoki pierwszych zorembników, którzy pojawili się w zachodniej części Podhala, by tu własną pracą, potem i krwią, tę ziemię czynić sobie poddaną. Ale nie tylko ten kilkuwiekowy odległy czas stanowi podglebie świadomości naszego narratora. Są nim także czyny przedstawicieli rodu Styrczulów z lat znacznie późniejszych, a nawet historycznie całkiem bliskich. Dość wymienić Chochołowskie poruseństwo, powstanie Styczniowe, legionowy zryw, czy okres drugiej wojny światowej. Nic przeto dziwnego, że ten ciąg prawdziwie patriotycznych i zarazem ludzkich postaw przodków, u ich potomka wyzwala nie tylko nostalgiczne zawołanie: „Hej, bo fte nie tak jako dzisiok, inacyj przódy bywało”, ale równocześnie pozwala mu na wypowiedzenie z przekonaniem stwierdzenia: „Dobry z dobrego sie rodzi, honorny górol, ojców mo honornyk”. Tak więc nasz Autor zna i ceni sobie własne miejsce, jako ogniwa w łańcuchu łączącym pracę przeszłych i przyszłych pokoleń. Wyraz temu daje własnym pracowitym życiem, którego niejako ilustracją są niniejsze wynurzenia. Marian Styrczula-Maśniak ujął je w kilku wątkach. Pierwszy z nich stanowi opis podłoża z którego wyrastała góralska muzyka, śpiew i taniec. Ich szczególny charakter wywodzi Autor z profesji pasterskiej, czynów honornyk chłopców poza bucki krocajyncyk oraz z bogactwa przyrody, która błyskiem i hukiem hromów, szmerem wody i szumem lasu, gwizdem kozicy czy świstaka, kwileniem orła nad turniami, przejmującym głosem rysia albo basującym pomrukiem niedźwiedzia, dostarczała ludowi tej ziemi motywów do artystycznych dokonań. Dokonań, które dzięki koligacjom i spotkaniom z innymi rodami muzyków, ot, chociażby Obrochtów i Chotarskich w przypadku Maśniaków, a także rodzinnym świętom i sąsiedzkim posiadom, nie tylko nie ginęły, lecz były wzbogacane pod względem treści, wyrazu i piękna. Tego procesu Marian Styrczula-Maśniak był prawdziwym świadkiem, bowiem należy on do pokolenia, dla którego pasanie owiec i bydła, zbieractwo leśne, cuhranie wełny, spotkania przy warculi czy wselinijakie młodzieńcze śpasy, a wszystko to okraszone ekspresją okazjonalnych śpiewek i nut, stanowiły nieodłączne elementy codziennego dziecięcego i młodzieńczego życia. O tym wszystkim daje nam przekaz nie tylko ogólny, lecz również faktologiczny, wzbogacając go tym samym o istotne walory historyczne. Wypada podkreślić, że ta część narracji jest szczególnie licznie okraszona tekstami refleksyjnych i okazjonalnych przyśpiewek, które dodatkowo podnoszą atrakcyjność przekazu. Z kart rozdziału drugiego dowiadujemy się o pracy Autora w zawodzie stolarza oraz o jego artystycznych dokonaniach jako snycerza, rzeźbiarza i lutnika. Działalność w tym obszarze rozpoczął po ukończeniu Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem i odbyciu zasadniczej służby wojskowej. Przez pierwszych 10 lat pracował w warsztacie stolarskim zakopiańskiego mistrza Jana Tylki. Już w tym okresie notuje pierwsze sukcesy artystyczne, dokumentowane międzynarodowymi nagrodami. W roku 1966 otwiera własny zakład stolarski w którym wykonuje meble uderzające pięknem formy i stylistyki. W latach następnych, niezależnie pracuje także jako nauczyciel muzyki regionalnej w Państwowej Szkole Muzycznej oraz nauczyciel stolarstwa w Szkole Budowlanej im. Władysława Matlakowskiego. Działalność tę przerywa wyjazd do Stanów Zjednoczonych w roku 1985. Rozpoczyna on nowy okres w życiu Mariana Styrczuli- -Maśniaka, który tam, za Wielkom Wodom, w kraju wprawdzie odległym miejscem, ale zarazem bliskim współziomkami o podhalańskim rodowodzie, nie tylko tworzy nowe wspaniałe artystyczne dzieła, lecz również podejmuje i rozwija bogatą pracę społecznikowską, osadzoną na gruncie góralskiego folkloru i jego tradycji. Bez wątpienia był to wynik pasji i umiłowania rodzinnych stron i kulturowego dziedzictwa kultywowanego od dziecka. Przecież, jak dowiadujemy się z trzeciej części wspomnień, zespolańską działalność nasz narrator rozpoczął już w 8 roku życia. Z biegiem lat była ona coraz mocniej rozwijana i dokumentowana wieloma międzynarodowymi występami i udziałami w znaczących konkursach folklorystycznych. Ale z kart tej części wspomnień dowiadujemy się...
Prof. zw. dr hab. Stanisław A. Hodorowicz

Комментарии

Информация по комментариям в разработке